Całkiem niedawno, blisko Ciebie i mnie żyła pewna Kobieta. Niestety, nie układało jej się w życiu. Nawet jeśli zdarzały jej się chwile szczęścia i błogości, natychmiast przygniatały ją brak i nieszczęście.
Obydwa stany przeplatały się w jej życiu jak pasma warkocza, aż Kobieta stała się czujna jak pies Pawłowa. Kiedy tylko życie ją pogłaskało, choćby na chwileczkę, drżała i kuliła się w oczekiwaniu na brak, ból i nieszczęście. Jej oczekiwania za każdym razem się spełniały, a co więcej, zapłata za szczęście była coraz większa i większa.
Postanowiła więc, że nie będzie czekać więcej na szczęście.
Któż z nas lubi smutek i ból?
Więc tak postanowiła.
Ale zapomniała, że wydeptywana przez wiele lat ścieżka nie zarasta tak szybko. Nieszczęście pokochało ją bezgranicznie. Im bardziej się go bała, tym częściej ów niefart ją nawiedzał. Uwielbiał, gdy stawała się małą twardą kuleczką w jego szponach. Bawił się nią wtedy jak zabawką.
A ona nieruchomiała.
Aż pewnego dnia zastygła na dobre. Czuła wyłącznie lęk i twardą skorupę swojego ciała. Stała się małą kulką i toczyła się przez życie, omijając miejsca śmiechu, radości i ciepła. Jak pamiętasz, tym właśnie groziły chwile beztroski – wierzyła, że trzeba za nie zapłacić.
Zastygła w czasie i w sercu. Nieszczęście, zniechęcone brakiem reakcji Kobiety zamienionej w twardą i odporną na czucie kulkę, kopnęło ją w najciemniejszy kąt świata. Utknęła w pobliżu śmietnika i zapewne zostałaby tam do końca świata, usychając z tęsknoty za życiem w sobie, gdyby nie pewien przypadek.
Przypadkiem była dziewczynka.
Przechodząc obok śmietnika, usłyszała dziwny dźwięk. Trochę przypominał płacz, a trochę łkanie małego dziecka. Zaintrygowana tymi dźwiękami, kucnęła i dostrzegła małą kuleczkę leżącą w rogu, tuż obok śmietnika. Ten mały przedmiot miał w sobie coś magicznego, co przyciągnęło dziewczynkę jeszcze bardziej.
Podniosła kuleczkę i wytarła rękawem kurz. Piłeczka była ciepła i pulsowała w jej dłoni.
– Podobasz mi się – szepnęła dziewczynka i włożyła ją do kieszeni. – Chodź ze mną. Pokażę ci cały świat.
Od tej pory stały się nierozłączne. Dziewczynka, która niczego się nie bała i Kobieta, która bała się wszystkiego. Dziewczynka zabierała kuleczkę w miejsca, w których śmiech przeplatał się ze smutkiem, a radość z chwilami zawahania. Nikt za nic nie płacił. Wszystko było nowe i świeże. I takie ciekawe.
To było ŻYCIE.
Tak wyglądał świat dziecka. Rzeczy się działy, ludzie się przydarzali, ale równie często nic się nie działo, a ludzie znikali. Zmiana nie była zagrożeniem, lecz zachowaniem równowagi.
Dzień kontrastował z nocą.
Smutek wyrównywał się ze śmiechem.
Kobieta zaklęta w kuleczkę coraz głośniej się śmiała i coraz szerzej otwierała oczy.
– Podobasz mi się coraz bardziej – mówiła dziewczynka, całując kuleczkę. A ona rosła i rosła, aż pewnego dnia nabrała olbrzymich kształtów, wypadła z kieszeni dziecięcej sukienki i skorupa potłukła się w drobny mak.
Dziewczynka nadal się śmiała jak młody źrebak, patrząc na piękną kobietę, która stała na wprost niej.
– Teraz podobasz mi się najbardziej! Jesteś taka śliczna – powiedziała dziewczynka.
Kobieta przytuliła dziecko do siebie. Włosy dziewczynki pachniały szamponem rumiankowym i piaskiem z plaży nadmorskiej. Powietrze pachniało lipami, a słońce było jak dłonie matki – ciepłe i bezpieczne. Kobieta spojrzała na piegowatą dziewczynkę wpatrzoną w Kobietę z zachwytem.
– To może ja teraz pokażę ci swój świat, dobrze?
Chwyciła dziecko za dłoń i pobiegły w poszukiwaniu szczęścia, które mówiło do nich przez gwiazdy i słońce.
A nieszczęście? Zapytasz, gdzie się podziało?
Kobieta zgubiła je na dobre w czasie jednej z szalonych zabaw z dziewczynką. Utopiła je w basenie pełnym szczęścia.
Więc mam prośbę, dobrze? Nie wypatruj go więcej.
Pozwól patrzeć swojemu sercu. Ono wie, gdzie iść.
Ach. I jeszcze jedno. Jeśli zauważysz gdzieś małą kuleczkę rzuconą w kąt, zaopiekuj się nią. Prawdopodobnie czekała właśnie na Ciebie.
Tak jak szczęście.